środa, 11 stycznia 2012

Albert Einstein, czyli ciekawostki z życia geniusza….

Każdy z nas wie, kim był Albert Einstein. Jednak większość z nas swoją wiedzę opiera na tym wszystkim, co zostało podane w suchych faktach podczas naszej szkolnej nauki. W związku z tym nie każdy jest świadomy pełni ekscentryczności i niezwykłości jego geniuszu. A warto zaznaczyć, że początkowo Einstein miał zostać… muzykiem!


Wszystko zaczęło się od tego, że matka Einsteina była muzykiem. W wieku 6 lat rozpoczął więc naukę gry na skrzypcach. Lekcje pobierał do 13. roku życia, jednak gry nie porzucił aż do późnej starości, dopóki nie zaczęło mu to sprawiać zbyt dużej trudności. Według pewnych anegdot (nie wiadomo czy to końca prawdziwych) mały Einstein uwielbiał grywać przed całą rodziną Bacha i Mozarta. Był tylko jeden, mały problem. Nie znosił, kiedy mu przeszkadzano… Najmniejsze zamieszanie, słowo, szelest, dekoncentrowały go i przestawał grać. Potrafił przy tym wpaść w taki gniew. Przy którym rzucał skrzypcami o podłogę! Być może był to powód, dla którego nie został tym zawodowym skrzypkiem, choć całe życie mawiał „gdybym nie był fizykiem, byłbym muzykiem”.

I nie byłoby w tym może nic dziwnego, ale… jak wytłumaczyć fakt, że już w wieku 4lat zaczynał grywać na skrzypcach i nie sprawiało mu to żadnych problemów, gdy umiejętność czytania opanował dopiero w wieku lat 9?! Czyżby był to kolejny dowód na to, że aktywne granie na instrumencie przez dzieci korzystnie wpływa na pobudzanie prawej półkuli, która jest odpowiedzialna za abstrakcyjne myślenie? Jeśli dodamy do tego inne odkrycia naukowców, stwierdzające 100% dysleksję u Einsteina oraz jego słynne obliczenia, podczas których wykazał, że w ciągu całego swojego życia wykorzystał tylko 5% mózgu (nikt nie wie, jak tego dokonał), należy zacząć poważnie zastanawić się nad wpływem muzyki na rozwój mózgu, a w związku z tym inteligencji.


A może… gdyby Einstein nie grał na skrzypcach nie byłoby słynnego E=mc2…?

niedziela, 1 stycznia 2012

The Sounds of Music

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego przy pewnej prędkości na poszczególnych odcinkach autostrady odgłos samochodów staje się denerwujący? Albo dlaczego zapis partii fletu jest wyższy niż puzonów? Walter Lewin przy użyciu prostych narzędzi- między innymi drewnianego pudełka z otworami, blach oraz innych „domowych instrumentów” wykazuje, w jaki sposób obiekty produkują dźwięk. Wszystko sprowadza się do wibracji- przesuwania powietrza we wszystkich kierunkach.


Dzięki praktycznemu przedstawieniu praw fizyki Lewin ilustruje m.in. kształt dźwięków, ich częstotliwość oraz amplitudę. W przystępny (dostosowany do dziecięcej publiki) sposób pokazuje, więc to, co na ogół wydaje się skomplikowane- źródła powstawania dźwięku, a więc i samej muzyki.

Opisany dokument dostępny na: http://mitworld.mit.edu/video/168

piątek, 30 grudnia 2011

Dokument pt "Music and Psychology"



Olivier Sacks- Muzykofilia

W "Muzykofilii" Olivier Sacks bada potęgę muzyki, analizując doświadczenia pacjentów, muzyków i zwykłych ludzi, a znajdą się między nimi chirurg, który porażony piorunem dostaje obsesji na punkcie muzyki Chopina, osoby z amuzją dla których symfonia brzmi jak brzęk rondli i pokrywek, oraz człowiek którego pamięć nie obejmuje więcej niż siedem sekund-chyba że chodzi o muzykę. Muzyka potrafi inspirować, porywać na szczyt emocji i rzucać w ich głębie, bywa też czasami najlepszym lekarstwem. W "Muzykofilii" Oliver Sacks tłumaczy- dlaczego.

Książka naprawdę warta przeczytania. Nawet jeśli nie interesujesz się zbyt wpływem muzyki na pracę mózgu lub nudzą Cię "czysto medyczne wywody"- sposób, w jaki Olivier Sacks opisuje swoje medyczne przypadki, wtrącane historie z własnego życia oraz inspirujące opowieści o ludziach z różnych zakątków świata- zainteresują każdego!

Vocal Fry czyli charakterystyczne wibracje głosu

Naukowcy zajmujący się badaniem języka oraz sposobu komunikacji werbalnej, odkryli dość ciekawy wzór wypowiedzi młodych, dorosłych kobiet. Są to niskie, skrzypiące drgania, zwane również „vocal fry”. Badania kobiet w Nowym Jorku pokazały, że sama gardłowa wibracja, kiedy uważana za zaburzenie mowy, stała się językową modą.


Vocal fry to niskie, wibracje staccato wytwarzane podczas mówienia, przez powolny szelest strun głosowych. Od 1960r. vocal fry została uznana jako najniższy z 3 rejestrów wokalnych. Jest to wzór spotykany w różnych kulturach, niezależnie od płci, przy czym to, czy jest bardziej powszechny u kobiet czy mężczyzn, zależy od specyfiki języka. Zgodnie z badaniami- w amerykańskim angielskim występowanie jest znacznie częstsze u kobiet (w brytyjskim angielskim sytuacja przedstawia się na odwrót). Dawniej ciągłe używanie vocal fry zostało zakwalifikowane jako zaburzenie głosu, które mogło doprowadzić nawet do uszkodzenia strun głosowych. Jednak w ostatnich latach naukowcy zauważyli, że sporadyczne korzystanie z tego wzoru jest normalną jakością głosu.

W nowym badaniu, naukowcy z Long Island University (LIU) w Brookville, Nowy Jork, badali częstość występowania vocal fry w wieku studenckim kobiet. Badanie polegało na nagrywaniu zdań odczytywanych przez 34 kobiety. Następnie zespół odsłuchiwał nagrania łącznie z patologami przeszkolonymi do wykrywania zaburzeń głosu. Zaznaczali oni obecność lub brak vocal fry w odsłuchiwanych próbkach mowy.

Wyniki- więcej niż 2/3 badanych stosowało vocal fry podczas czytania zdań. Wyraźne wibracje jednak nie były ciągłe- najczęściej powstawały na końcu zdania.

Było to pierwsze badanie ilościowe występowania vocal fry w normalnej mowy, choć inni naukowcy także zauważyli ten wzór. Wykazało również, że ​​amerykańskie kobiety są znacznie bardziej narażone na ich naśladowanie niż mężczyźni, a dodatkowo- niepublikowane dane wskazują, że mężczyźni w wieku studenckim nie korzystają z tego typu drgań. Następnym krokiem zespołu będzie próba dowiedzenia się, kiedy to się tak naprawdę zaczęło i czy jest to rzeczywiście początkujący trend.

Naukowcy planują przeprowadzenie testów wśród uczniów w szkołach średnich i gimnazjów, aby dowiedzieć się, dlaczego młode kobiety „wibrują”, kiedy mówią. "Młodzi studenci mają tendencję do używania tego, gdy się razem", Abdelli-Beruh mówi. "Być może jest to społeczne powiązanie między członkami grupy."

Językoznawca Patricia Keating z University of California w Los Angeles zgadza się ze stwierdzeniem Abdelli-Beruh, że  charakterystyczne „skrzypienie” na końcu zdania jest normalne dla wielu osób mówiących w pewnych językach. "Istnieją języki, które używają tego jako część fonematyczną systemu" mówi. "Szanse na to, że prowadzi to do uszkodzenia strun głosowych są bardzo minimalne."

Niewielka liczba pacjentów oraz ograniczony obszar geograficzny badania mogą powodować bardzo specyficzne, mało obiektywne wyniki badań. Mimo wszystko ​​badacze mowy podejrzewają, że tego typu wibracje są „trendem” szeroko rozpowszechnionym w Stanach Zjednoczonych. A jak jest w innych częściach globu- pokażą kolejne badania…